Polityka chadza tymi samymi drogami w Europie (Jeuropie) jak i w reszcie Świata. W momencie największego kryzysu i bezrobocia, funkcjonariusze UW czy USA dyskutują o pojemnikach na oliwę w restauracjach czy o ogródkach przydomowych i związkach sodomitów i gomorytek.

W byłych republikach sowieckich dzieje się podobnie. Na Ukrainie co rusz wybory, a w Armenii straszy kolejna pomarańczowa fala oponentów których nie wolno krytykować. Wygląda na to, że świat bawi się w teatrze absurdu, podczas gdy ludność wpada w biedę a najzdolniejsi emigrują.

Armeńczycy uciekają za granice. 40% ludzi akceptuje idee emigracji. Zaanonsowana zwyżka w PNB wcale nie zmienia tej sytuacji. Jedni uważają, że ludzie uciekają z powodu braku poszanowania prawa w kraju, inni że utrata niezależności Armenii powoduje te ucieczki. Polityka teatralna znów maskuje spadek poziomu życia i biedę.

Od początku lat 90, Armenia jest na drodze do dezindustrializacji. 33% Armeńczyków żyje poniżej poziomu biedy, bezrobocie oficjalne przekracza 16% a oszuści rządowi ogłaszają wzrost gospodarczy rzędu 7%.

Kapitały wypływają z kraju, dług przekracza 4 miliardy, a ludzie żyją z przesyłek pieniężnych pracujących za granicami emigrantów. Z samej Rosji przychodzi 2,5 mld usd rocznie.

Przekleństwem Armenii i innych republik post sowieckich są ich egoistyczne elity (jelyty) – skorumpowane, antynarodowe, obce duchowi tych krajów, podporządkowane Koszer Nostra, Banksterom i Korporatokracji.