Jednakże – dzień dobry!

„Pięć głównych słabości naszej polityki zagranicznej” – po przemówieniu Trumpa redakcja „The Natiоnal Interest” stwierdziła: „Po pierwsze, nasze siły są absolutnie nadmiernie rozciągnięte. Po drugie, nasi sojusznicy nie płacą sprawiedliwie przypadającej na nich części kosztów [sojuszu]. Po trzecie, nasi przyjaciele zaczynają myśleć, że nie można już na nas polegać. Po czwarte, nasi przeciwnicy już nas nie szanują. I wreszcie – Ameryka nie pojmuje już w sposób jednoznaczny naszych celów polityki zagranicznej. Od zakończenia zimnej wojny i rozpadu ZSRR brakuje nam jednolitej polityki zagranicznej”.

Ideologia Trumpa, to odrzucenie destrukcyjnego globalizmu wszystkich ostatnich lat, na rzecz zdrowego amerykańskiego izolacjonizmu.

„Wszystko zaczęło się od niebezpiecznego pomysłu, że [w zasadzie] moglibyśmy przekształcić w demokracje zachodnie te kraje, które nie miały ku temu ani odpowiedniego doświadczenia, ani też interesu. Zniszczyliśmy instytucje, które kraje te posiadały, a potem dziwiliśmy się temu, że rozpętały się w nich wojny domowe i fanatyzm religijny. Mnóstwo istnień ludzkich zostało w przerażający sposób bezsensownie zmarnowanych. Zamiast starać się rozprzestrzeniać [na siłę] uniwersalne wartości, powinniśmy byli zrozumieć, że umocnienie rozwoju cywilizacji zachodniej zdziała więcej dla pozytywnych przemian w świecie, aniżeli zbrojna interwencja” – uważa amerykański biznesmen, kandydat na prezydenta USA z ramienia Partii Republikańskiej, Donald Trump.

Tak, jak każdy normalny amerykański izolacjonista, wzywa on do wzmocnienia Ameryki. Jej militarna dominacja powinna być, oczywiście, bezwarunkowa i niekwestionowana. Ale...

„Świat powinien wiedzieć, że nie szukamy sobie wrogów. Że cieszymy się zawsze, gdy starzy wrogowie stają się naszymi przyjaciółmi. Że chcemy żyć w pokoju i przyjaźni z Rosją i Chinami. Dzielą nas poważne różnice z tymi dwoma narodami, ale nie musimy być dla siebie wrogami. Musimy szukać wspólnego fundamentu na bazie wspólnych interesów” – uważa Donald Trump.

Powiedzmy to jeszcze raz: to nie jest wybiórcza paplanina. Jest to światopogląd, zasadzający się na tym, że Ameryka powinna realizować swoje interesy, ale nie musi narzucać innym swoich wartości. I jest to jej jedyna możliwość dogadania się [ze światem]. Stąd też stała śpiewka Trumpa, że dogada się on z Putinem. To, co Trump mówi o Putinie i Rosji, jest niczym czerwona płachta, zarówno dla każdego globalisty w Ameryce, jak i dla naszych, domorosłych. Mówią oni: cóż to za marginalni dorobkiewicze doradzają Trumpowi w sprawie Rosji?!

Przeciwnicy nazywają marginalnym konspirologiem Cartera Page, człowieka, którego Trump nazwał swoim doradcą ds. Rosji, i to tylko dlatego, że Page oskarżył grupę osób z otoczenia asystentki sekretarza stanu [ds. Europy i Eurazji Żydówki] Wiktorii Nuland o sprowokowanie przewrotu w Kijowie, mającego na celu przejęcie tam władzy przez proamerykańskich radykałów. Jeśli chodzi o doświadczenie zawodowe, to bankier inwestycyjny Page ma aż trzy fakultety: ukończoną z wyróżnieniem akademię wojenno-morską, oraz dwa uniwersytety: nowojorski i londyński (doktorat). Page stworzył od podstaw moskiewski oddział banku Merrill Lynch, a jego firma doradza inwestorom chcącym inwestować w projekty energetyczne w Rosji i w Azji. Natomiast główna specjalistka obecnej administracji USA ds. Rosji i Ukrainy, Wiktoria Nuland, ma tylko licencjat [prywatnego] Uniwersytetu Browna [w Providence, stan Rhode Island], doświadczenie przewodnika [zdobyte] na obozie pionierskim w Odessie, tłumacza we flocie rybackiej i rozdawaczki ciasteczek na kijowskim Majdanie.

Bez względu na nasz stosunek do Trumpa, wypada skonstatować, że jego krótka deklaracja na temat polityki zagranicznej jest jedyną wyraźną jednolitą i przystającą do rzeczywistości amerykańską doktryną w ciągu ostatnich 30 lat. Na przekór politycznym demagogom, stwierdzają to nawet systemowi akademiccy guru, tacy jak Paul R. Gregory z Instytutu Hoovera.

„Widząc zupełnie negatywną reakcję mediów, zrobiłem swoją własną małą sondę wśród zachowawczo nastawionych kolegów, spośród których nikt nie był zwolennikiem Trumpa, pytając ich, co sądzą o wystąpieniu Trumpa na temat polityki zagranicznej. Ich reakcja była jednoznaczna. Za wyjątkiem zbyt ostrych słów na temat handlu międzynarodowego, prawie ze wszystkim się zgodzili” – powiedział Paul R. Gregory.

Trump sformułował amerykańską аntyglobalistyczną i patriotyczną alternatywę. [1] Alternatywę dla tych olbrzymich sił i interesów, które zostały uruchomione po przewrocie na Ukrainie, którego to sensem było stworzenie samonapędzającego się mechanizmu zimnej wojny. Próba zatrzymania tego mechanizmu, podjęta przez Donalda Trumpa, osobiście nic dobrego mu nie wróży. Jednakże ewentualne niepowodzenie tej próby nie wróży nic dobrego Ameryce.

Jednakże – do zobaczenia!

Tłumaczenie
Grzegorz Grabowski ">Grzegorz Grabowski
Polski blog
Zródło
1tv (Rosja)

[1Tłumacz jest jak najdalszy od popierania polityki wybierania tzw. „mniejszego zła” i uważa, że alternatywą dla zgubnej polityki żydowskiej w USA może być tylko polityka nie-żydowska, której pan Trump, niestety, nie jest przedstawicielem (zob.: Dlaczego Żydzi postawili na Trumpa, 09.05.2016). Tym niemniej, Trump będzie chyba – dla Słowian – dużo lepszym prezydentem USA, aniżeli pani Clinton.