Wyzwolenie Wschodniego Aleppo przez Syryjską Armię Arabską (SAA) było możliwe tylko dlatego, że zagraniczni uczestnicy konfliktu zgodzili się zaprzestać wspierania dżihadystów. Ich odwrót nie mógłby jednak być wynegocjowany przez Syrię, ale tylko przez Federację Rosyjską.

Moskwie udało się wyłączyć Katar i sprawić, że teraz jest on sojusznikiem. Miało to jednak swoją cenę. Zmiana postawy Kataru została przypieczętowana przez sprzedaż Katarowi przez Moskwę jednej piątej kapitału Rosniefti, na początku grudnia, w Doha. Rosnieft, klejnot w koronie Rosji, jest największą firmą na świecie. Poprzez realizację tej transakcji, rzekomo w celu uporania się z deficytem budżetowym Rosji, Igor Sieczyn i Władimir Putin nierozerwalnie zjednoczyli energie polityczne dwóch największych eksporterów gazu na świecie. De facto, Katar opuścił dżihadystów, choć od maja ubiegłego roku, emir utrzymuje swe stałe biuro w siedzibie NATO w Brukseli.

Druga rewolucja nastąpiła w Turcji. Choć jako państwo pozostaje ona członkiem NATO, jej prezydent Recep Tayyip Erdoğan stał się osobistym wrogiem Waszyngtonu. Od czasu wyborów powszechnych, Moskwa wspiera Erdoğana w celu przerwania więzi między Turcją i Stanami Zjednoczonymi.
Mimo, że jest to skomplikowany manewr, który może zająć trochę czasu, to Tel-Awiw wpadł w panikę i nakazał zamordowanie ambasadora Andreja Karłowa w Ankarze - morderstwa, które zostało należycie potwierdzone i uczczone przez żydowską New York Daily News, czwartą co do wielkości gazetę w Stanach Zjednoczonych i rozgłośnię do najtwardszych syjonistycznych lobbystów. Być może Tel-Aviv nakazał również strzelać tego samego dnia w Moskwie do dyrektora latynoskiej sekcji rosyjskiego MSZ, Piotra Polszykowa.
Po rozważeniu przez chwilę, że śmierć Karłowa mogła być ruchem w podwójnej grze Erdoğana - zabójca był jednym z goryli Erdogana - Moskwa zdała sobie sprawę, że prawdopodobnie tak nie było. Dlatego Władimir Putin wzmocnił zabezpieczenie placówek i przedstawicieli Rosji za granicą. Nawiasem mówiąc, ten epizod świadczy o tym, że, wbrew pozorom, prezydent Erdoğan nie jest już panem własnego domu.

Pochwycenie zagranicznych funkcjonariuszy w bunkrze NATO we wschodnim Aleppo ilustruje ewolucję konfliktu. Schwytani tam mężczyźni to głównie Brytyjczycy, Amerykanie, Francuzi, Saudyjczycy i Turcy. Podając publicznie na forum ONZ niepełną listę ich 14 nazwisk, syryjski ambasador Baszar Dżafari uczynił NATO wprost odpowiedzialnym za ich obecność w Aleppo. Jest to bardzo odmienne podejście od tego w lutym 2012 roku, kiedy Syria zaangażowała się w dwustronne negocjacje z Francją i Turcją podczas oblężenia islamskiego Emiratu Baba Amr. Damaszek uwolnił wtedy na granicy z Libanem około czterdziestu tureckich i dwudziestu francuskich oficerów albo przez pośrednika Michaiła Fradkowa (dyrektora rosyjskich służb wywiadowczych) lub bezpośrednio przez admirała Edouarda Guillaud (francuskiego szefa sztabu). Ale umowa, która została wtedy zawarta z prezydentem Nicolasem Sarkozym nie była potem przestrzegana przez jego następcę, Françoisa Hollande’a.
Istnienie bunkra NATO we wschodnim Aleppo potwierdza to, co do tej pory mówiliśmy o roli NATO LandCom w koordynowaniu dżihadystów z Izmiru. Ale Rada Atlantycka, najwyższy organ Sojuszu Atlantyckiego, nigdy nie dała zielonego światła dla tej operacji. Podobnie jak w przypadku ataku na Trypolis (Libia) w sierpniu 2011 roku, Waszyngton posłużył się systemami NATO nie informując niektórych z jego członków. Czyniąc tak zastosował doktrynę Rumsfelda, zgodnie z którą nie ma już stałej koalicji wokół Stanów Zjednoczonych, ale tylko doraźne koalicje budowane na zamówienie zgodnie z celami wybranymi przez Waszyngton.

Wyzwolenie Syrii powinno być kontynuowane w Idlib. Ta prowincja jest dzisiaj zajęta przez hordę grup dżihadystów bez wspólnego dowódcy. Ponieważ te grupy nie są w stanie zapewnić sobie własnego zaopatrzenia, nie mówiąc już o ludności cywilnej, strefa ta jest de facto zarządzana przez NATO poprzez cały łańcuszek pseudo-organizacji pozarządowych. Przynajmniej tak to podał amerykański think-tank w ubiegłym miesiącu. Aby pokonać tam dżihadystów, konieczne będzie przede wszystkim odciąć im linie zaopatrzenia, czyli innymi słowy, zamknąć granicę z Turcją. I właśnie nad tym pracuje obecnie dyplomacja rosyjska.

Tłumaczenie
Bogusław Jeznach
Blog
Zródło
Al-Watan (Syrie)">Al-Watan (Syrie)